Najpierw był Kraków i fantastyczny festiwal Non-Fiction. Michał Sutowski przepytywał mnie z Grecji i „greckiego kryzysu”. Przyczynkiem były Gorzkie Pomarańcze – nadal aktualne i intrygujące, a momentami, jak się okazuje, nawet prorocze ;). Zastanawialiśmy się, co łączy Polskę i Grecję, a co dzieli – pomimo (albo dzięki) podobnej, równie dramatycznej historii oraz geograficznej i kulturowej peryferyjności. Próbowaliśmy też zrewidować odpowiedzi Greków i Greczynek na trwający kryzys – co jeszcze można, poza powrotem do domu i przeczekaniem najtrudniejszych czasów, albo poza emigracją? Było bardzo ciekawie!
Później był Zgorzelec – czyli niegdyś „Mała Grecja”. Wspaniałe spotkanie, za które bardzo dziękuję Miejskiej Bibliotece Publicznej. Publiczność w Zgorzelcu zawsze jest wyjątkowa – albo „polscy Grecy”, albo ich przyjaciele czy dawni sąsiedzi, koledzy ze szkoły lub z pracy. Gdzie, jak gdzie, ale w Zgorzelcu pamięć o „polskich Grekach” wciąż jest żywa.