Jestem reporterem. Zbieram opowieści i zamieniam je w książki, reportaże gazetowe, radiowe oraz podcasty.
Jestem biegaczem. Dycha to moje królestwo. Zwykle już na drugim kilometrze wpadają mi do głowy pomysły na ciekawe historie z książkowym potencjałem – to zasługa tlenu. Na dziewiątym gotowa koncepcja rozmywa się w endorfinach. Ale co się nacieszę, to moje.
Jestem z Polski, z Grecji, z Wyspy Man, z Dolnego Śląska, z Chojnowa. Trochę ze Szkocji i północnej Anglii.
Jestem z kilku silnych kobiet: z Zofii Sturis – mojej mamy, z Alice Munro, Agathy Christie, L.M. Montgomery, z Olgi Tokarczuk, z Meliny Mercouri.
Jestem z radia. W TOK FM przepracowałem prawie dekadę. W redakcji na Czerskiej nauczyłem się rozpoznawać, co jest ważne, że cisza krzyczy oraz tego, że minuta albo jedna strona potrafią pomieścić tyle, co godzina lub rozdział.
Gotuję. Najchętniej greckie dania skąpane w oliwie. Piekę. Najchętniej szarlotki, ciasta z rabarbarem, truskawkami, malinami, jeżynami.
Kocham tak, jak nigdy nie przypuszczałem, że będę. Ten najfajniejszy ze wszystkich chłopak złości się, bo niby źle załadowuję zmywarkę i niewłaściwie segreguję śmieci, bo porzucam książki, które przed połową uznam za nudne i nie kończę sudoku, jak mi nie idzie. Ale najczęściej umie wznieść się ponad to.
